Dlaczego sięgamy po substancje dopalające? Po leki poprawiające pracę mózgu, po leki na różne okazje? Dlaczego się od nich uzależniamy? Czy lekomania to choroba XXI wieku?
Czy lek (na cokolwiek) może spełniać funkcję rytuału inicjacyjnego? I co lekomania ma wspólnego z modą?
Chęć zwiększenia wydajności psychofizycznej
To prawda, że lekomania często dotyka osoby, które są chorobliwie ambitne. Chcą uzyskać dobre wyniki w pracy czy na studiach. Pragną być lepsi niż inni, lepsi niż inni oczekują. Niestety, konkurencja jest duża i trzeba być coraz lepszym. Osiągać coraz lepsze wyniki w nauce. Szczególnie coś o tym wiedzą studenci takich kierunków jak medycyna czy prawo. Czasami już po prostu chce się spać i człowiek nie ma siły się uczyć. Ale na drugi dzień czeka na studenta kolokwium, więc… pozostaje lek dodający energii, czyli dopalacz zwiększający wydajność. Tak zwany lek podkręcający mózg.
Uzależnieniu od leków nie pomaga też szybkie tempo życia i konieczność (szczególnie przez kobiety) godzenia życia zawodowego i prywatnego, co generuje permanentną frustrację i chęć ucieczki od codziennych problemów. Pomocny może być tylko dobry ośrodek walki z uzależnieniem.
Ciekawostka – jeśli myślicie, że nie stosując dopalaczy z apteki nie aplikujecie swojemu ciału żadnych stymulantów to jesteście w błędzie, bo najpowszechniejszym stymulantem stosowanym od wieków i tak zintegrowanym z naszą codziennością, że prawie w ogóle go nie zauważamy, stosując na co dzień jest… kawa. Codzienna porcja kawy ze śmietanką potrafi nie tylko dodać smaku ale też pobudzić organizm do działania. Co ciekawe, kofeinowa stymulacja odpowiada L-karnitynie, a niektórzy stosują jeden i drugi środek dla wzmocnienia efektu.
Niska samoocena
Poczucie własnej wartości jest potrzebą człowieka. Potrzebą stanowiącą warunek dla zachowania dobrej kondycji psychicznej. Dobra samoocena i samoakceptacja tak jak i pozytywny obraz siebie samego, pozwalają radzić sobie ze stresami, problemami codzienności. Osoba z niską samooceną łatwiej wpada w nałóg. I to nie tylko w lekomanię, ale i w narkomanię, a alkoholizm, zakupoholizm, seksoholizm, zaburzenia odżywiania czy pracoholizm. A nawet w uzależnienie od ludzi. Każde uzależnienie jest niebezpieczne. Każda skłonność do obsesyjnych zachowań sprawia, że wpadamy w kołowrotek bez wyjścia. Bo toksyczne substancje są świetną ucieczką od własnych emocji, ale kiedy stają się obsesją, izolują nas od otoczenia.
Ciekawostka – problem niskiej samooceny dotyczy szczególnie kobiet. Badania wykazały, że w Polsce aż 81% dziewczynek nie ma wysokiej samooceny, co daje nam drugie po Japonii (93%) miejsce. Na trzecim miejscu są Chiny, a na czwartym Irlandia Północna i Wielka Brytania.
Moda na samodzielne leczenie się
To kolejna ważna przyczyna rozpowszechnienia się lekomanii. Bo lekomanię śmiało możemy nazwać chorobą XXI wieku. XXI wieku, w którym rozpowszechnił się internet. I kiedy mamy do czynienia ze stopniowym upadkiem autorytetów. Ludzie już nie tylko wątpią w Kościół, papieża ale także w szczepionki, a nawet w lekarzy. Wykazują za to skłonność do przeszukiwania internetu w celu znalezienia przyczyny swojej choroby. Nastała moda na samodzielne leczenie się.
Ciekawostka – mamy też coraz mniej czasu na konsultacje z lekarzem. A Google podsuwa nam różne leki szybko usuwające wszelki ból.
Poczucie przynależności do grupy
Ten powód łączy się z brakiem wiary we własne możliwości. Z niską samooceną. Bo znalezienie grupy, która nas akceptuje, bardzo dobrze leczy kompleksy. Moda na dopalacze jest obecna nie tylko w wielkich aglomeracjach, chociaż właśnie głównie tam. Specjaliści obserwują trend znajdywania szybkich specyfików, leków na wszelkie dolegliwości. Często są to leki bez recepty. Jeśli kolega z klasy czy pracy bierze leki poprawiające pracę mózgu to sięgając po taki sam lek czujemy się częścią pewnej (wtajemniczonej) społeczności.
Ciekawostka – modny lek jest wręcz niczym rytuał inicjacji do nowej grupy.