Od picia nalewek do leczenia alkoholizmu

Wiadomo nie od dziś, że polska szlachta za kołnierz nie wylewała. Ile w tym prawdziwej historii a ile stereotypów? Jak wyglądał alkoholizm (głównie mężczyzn, ale też alkoholizm kobiet) w szlacheckiej Polsce?

Czy ośrodek terapii uzależnień to dopiero wymysł naszych czasów?

Piwna polewka na śniadanie

Współczesne ośrodki leczenia alkoholizmu pełne są oświeconych pacjentów zdających sobie sprawę z tego, że alkoholizm rozgaszcza się u nas małymi kroczkami. Dawni szlachcice zupełnie się tym nie przejmowali. Historycy przyznają, że w dawnej Polsce pito od… samego rana.

Jednak o ile współczesna uzależniona kobieta zaczyna dzień od tzw. małpki, czyli małej buteleczki alkoholu, którą bierze ze sobą do pracy, to dawniej na śniadanie przyrządzano tzw. piwną polewkę, czyli piwo zagrzane z serem, grzankami lub jajkiem.

Nalewki są zresztą typowo polskim alkoholem i znane są do dzisiaj na całym świecie. Na dworach do nalewek dorzucano imbir, cynamon i inne przyprawy. Im Polak był bogatszy, tym wersja polewki była ulepszona. Czasami rano wypijano także kieliszek innego lekkiego alkoholu na pobudzenie apetytu.

Dzisiaj pełno jest prywatnych ośrodków terapii uzależnień goszczących pacjentów, którzy zaczynali od zwykłych nalewek, a kończyli na poważniejszych trunkach. W tamtych czasach jednak nalewka nie uznawana była za szkodliwy alkohol. Podobnie jak narkotyki czy też psychoaktywne zioła nie były traktowane jako zagrażające zdrowiu.

Piwem raczono się cały dzień

Piwo pito nie tylko na śniadanie, ale też między posiłkami. Bo było zdrowe i pożywne. Miało bardzo dużo witamin i substancji odżywczych (w czym przerastało współczesne piwa, które są często oczyszczane z tych substancji).

Oprócz piwa dawni szlachcice pili jabłecznik – sfermentowany sok z owoców, czyli współczesny cydr. Wino było znacznie szlachetniejszym trunkiem. Wina jednak nie robiono z winogron, ponieważ…

  • nasz chłodniejszy klimat nie sprzyjał uprawie winogron
  • handel międzynarodowy nie był dawniej tak powszechny jak dzisiaj, więc pito najczęściej to, co dawała nam lokalna natura

W związku z tym wino wyrabiano z miodu. Pitny miód był zatem pierwowzorem wina. Było aż kilkanaście rodzajów miodu pitnego. Każdy rodzaj miał inne zastosowanie. Inny miód był używany w celach leczniczych a inny był przeznaczany do ucztowania. Na przykład…

  • owocowy miód pitny zwany maliniakiem – idealnie nadawał się na przeziębienie, grypę lub katar.
  • miody korzenne – świetnie sprawdzały się przy problemach z trawieniem, popijano nimi ciężkostrawny bigos. Ów rodzaj piwa leczył także choroby żołądkowe i oddechowe.

Zamroczeni węgierskim winem

Prawdziwe Wino dotarło do Polski dopiero w XVI wieku. Wcześniej pijano na przykład tzw. ósmaki, bardzo mocno rozrzedzony w wodzie miód – na siedem garnców miodu używano jeden garniec wody. Ów alkohol podawano nawet… dzieciom. Zwyczaj podawania dzieciom alkoholu może nas szokować, ale pamiętajmy, że jeszcze w starożytnych czasach niemowlęta usypiano opium z maku.

Z kolei jeszcze na początku XX wieku dzieciom serwowano nalewkę z miodu i róży. Natomiast zwyczaj dodawania wody do wina przetrwał także w czasach kiedy pito już prawdziwe wino. Na początku popularne były wina reńskie, a potem francuskie. Co ciekawe, najbardziej cenione i najdroższe były wina węgierskie (tzw. węgrzyny), a najtańsze wina francuskie. Dzisiaj jest odwrotnie.

W każdym razie pito coraz więcej piwa oraz wina i pijaństwo powoli zaczęło wymykać się polskim szlachcicom spod kontroli, o ile w ogóle pod tą kontrolą było. Można powiedzieć, że pijaństwo nie tyle nie było pod kontrolą co po prostu w permanentnym byciu (co najmniej) podchmielonym nie widziano niczego złego. Tzw. podpicie uważano wręcz za bardzo męskie oraz swojskie.

Od szlacheckiego picia do leczenia alkoholizmu

Współczesne ośrodki leczenia alkoholizmu pełne są nie tylko alkoholików ale i alkoholiczek. Uzależniona kobieta nie jest czymś niezwykłym. Nie jest czymś niezwykłym także cała uzależniona rodzina. Bo nałogi alkoholowe obejmują często całe rodziny. Stąd ośrodki odwykowe stosują terapie grupowe i rodzinne.

Można powiedzieć, że alkoholizm jest naszą narodową plagą, co dostrzegał już papież Jak Paweł II. Picie piwa, a później wina stawało się naszym narodowym rytuałem. Szczególnie szlachta była chętna do zabawy, wypitki i… bitki.

+48 735 469 430 Niższa cena terapii